Rozdział 2
--
Ekhm. Przepraszam. Jestem Marinette, ale proszę mów mi May. Ty też
jedziesz do Hogwartu? Jestem nowa i nie wiem gdzie znajduje się
peron 9 i 3/4. Mogłabyś mi pomóc?-- rzekła nieśmiało Marinette.
--Jestem
Hermiona. Miło mi Cię poznać. Oczywiście, że Ci pomogę. To może
pójdziemy razem?-- odpowiedziała radośnie Hermiona.
May
posłała Hermie swój śliczny uśmiech
i ruszyły przed siebie na odpowiedni peron. Obie pogrążyły się w
rozmowie. Okazało się, że mają
wiele
wspólnych tematów. May była najlepszą uczennicą w Beauxbatons
(czyt. Bobatą). Uwielbiała się uczyć, tak jak Hermiona. Jednak
ostatni rok nie był udany z powodu wojny, więc w Hogwarcie
pozwolono jej powtórzyć rok wraz z innymi uczniami. Poza
tym kochała zwierzęta, szczególnie koty i bała się latać na
miotle. To tylko część rzeczy, które je
łączyły.
Dotarły
na peron. Do odjazdu zostało jeszcze 20 minut. Hermiona
zauważyła swoich przyjaciół.
Harry, Ginny i Ron już
czekali. Pożegnała się z May i pobiegła
do nich.
--
Ginny! Harry! Ron! Tęskniłam za Wami! -- rzuciła przytulając po
kolei przyjaciół.
--
Mionka, tak bardzo tęskniłam. Słyszałaś już, że najbliższy
wypad do Hogsmeade jest 10 października? Dyrektorka zapowiedziała
częstsze wyjścia dla uczniów ostatnich klas. Prawie co tydzień –
rzekła zadowolona Ginny.
--Herm.
Miło Cię widzieć. Słyszałaś może kogo wybrali na Prefekta
Gryffindoru? W tym roku ma być po jednym Prefekcie z każdego domu
i dodatkowo dwóch Prefektów Naczelnych z losowo wybranych domów.--
powiedział Wybraniec kontynuując wypowiedź Rudej.
--Ginny,
ależ oczywiście. Ciekawe czy McGonagall zrezygnuje z nauczania
transmutacji.. Harry, nie wiem. W każdym razie ja nie chciałabym
zostać Prefektem. -- oznajmiła brązowowłosa.
--Ej.
Ludzie my tu na pociąg przyszliśmy, co nie? Chodźmy poszukać
jakiegoś wolnego przedziału. -- powiedział poważnym tonem Ronald.
Reszta
tylko pokiwała głową i ruszyli. Po kilku minutach zaglądania do
różnych przedziałów znaleźli taki, w którym były wolne
miejsca. Jednak były tam dwa kufry. Nie wiedzieli do kogo one
należą. Czwórka przyjaciół rozgościła się w przedziale.
Nagle
do przedziału weszli Dracon Malfoy i Blaise Zabini. Stanęli jak
wryci, gdy zobaczyli Wspaniałą Czwórkę w ich przedziale.
--
Co Wy tu robicie w naszym przedziale?-- wydusił Zabini.
--
To nasz przedział. I radzę Wam zjeżdżać Ślizgońskie wężyki.
Bo to spotkanie nie skończy się przyjemnie. -- odpowiedział
groźnie Ronald.
--
Uważaj na słowa, rudzielcu – odrzekł wściekle Zabini.
--
Bo co? Poprosisz Voldemorta by nas zlikwidował? A może rzucisz na
mnie Avadę? -- wykrzyknął, gorączkując się Ron.
Zabini
usłyszawszy te słowa, rzucił się na młodego Wesley'a.
Reszta
szybko zaareagowała i Harry odciągnął Ron'a a
Blaise'a, nie kto
inny niż Malfoy. On sam dziwił się podczas tej wymiany słów, że
nie rzucił się na znienawidzonego chłopaka. Głupi
Wesley. Ma kochającą rodzinę, cudowne rodzeństwo a przede
wszystkim wolność. Te trzy rzeczy, o których Malfoy zawsze
pragnął. Choć to drugie ma, ale nie dokońca. Kilka
dni temu okazało się, że ma młodszą siostrę, blizniaczke. Są
do siebie bardzo podobni, ale mają zupełnie odmienne charaktery.
Nadal nie może w to uwierzyć, ale fakty mówią same za siebie. Gdy
tylko ona mu się przedstawiła, nie wytrzymał i uciekł. Stchórzył.
--
Hej, kochani, chodźcie ze Mną. Ja mam wolne miejsca w przedziale.
Ze mną jest też Neville. -- rzekła rozmarzonym głosem białowłosa
Luna Lovegood, pojawiając się z nagła w przedziale.
Cała
piątka opuściła przedział w którym znajdywali się Ślizgoni.
Ron próbował się uspokoić po starciu z Zabinim. Harry był
zdziwiony postawą Malfoy'a. Malfoy, którego znał nie przepuściłby
okazji, by ich obrazić. Próbował nawet załagodzic bójkę.
--
Dobrze, już jesteśmy. Rozsiądźcie się. Hermiono, McGonagall
prosiła Cię na chwilę. Chciała z Tobą porozmawiać. Jest cztery
przedziały dalej -- powiedziała białowłosa – tylko uważaj na
Nargle.
Brązowowłosa
skinęła na to głową i poszła szukać przedziału w którym
znajduje się nauczycielka. Trafiła w końcu a odpowiedni przedział.
Zapukała i weszła. W przedziale była tylko Minerwa.
--
Dzień Dobry Pani Profesor.
--
Witaj Hermiono. Jak minęły Ci wakacje?
--
Super. Odnalazłam swoich rodziców. A właściwie to ktoś ich
odnalazł.
--
To cudownie. Mam dla Ciebie propozycję. Co ty na to, aby zostać
Prefektem Naczelnym?
--
Dziękuję za propozycję, ale muszę odmówić.
--
No dobrze, nie będę nalegać. A masz może pomysł, kto sprawdziłby
się w tej roli?
--
Myślę, że Ron Wesley. Od zawsze chciał zostać Pefektem. Moim
zdaniem bardzo dobrze sprawdziłby się w tej roli.
--
Dobrze, rozumiem. Zaufam Ci, Hermiono. Mogłabyś przekazać Lunie,
Neville'owi i Ronaldowi, aby przyszli za 30 minut na spotkanie
Prefektów? Luna zostanie drugim Prefektem Naczelnym a Neville
Prefektem Gryffindoru. -- rzekła spokojnym tonem Profesorka.
--
Oczywiście, że przekażę.Do widzenia.
*****************************************************************
Witajcie ;3 To już drugi rozdział. Mam nadzieję, że idzie mi nie najgorzej. :)
Jeśli czytasz, zostaw komentarz ;)